Sprawdź czy jesteś ZBYT narzekającą mamą

 „O nie, ja wam powiem, jak jest naprawdę. Wcale nie tak słodko!"

macierzyństwo bez lukru mamo nie narzekaj

Ostatnimi czasy dużym powodzeniem cieszy się idea „macierzyństwa bez lukru”. Chodzi o to, aby na przekór mamom celebrytkom, błyskawicznie wracającym do figury, pracy i zachwalającym pod niebiosa macierzyństwo, odważyć się i powiedzieć – „O nie, ja wam powiem, jak jest naprawdę. Wcale nie tak słodko!”. Niby fajnie, ale… wszędzie są granice. I czasem może się okazać, że z idei „macierzyństwa bez lukru” przechodzimy w „macierzyństwo jest do bani”. A to już nie to samo.

Niemal każda młoda mama lubi sobie trochę ponarzekać. Znajdujemy w tym ulgę, ponieważ dajemy tym samym upust złym emocjom. Kiedy znajdujemy kogoś, kto z chęcią wysłucha naszych słów o zmęczeniu, rozgoryczeniu i nawet rozczarowaniu, o tym, że wszystko miało wyglądać inaczej – to od razu czujemy się lepiej. A jeżeli ta osoba dodatkowo będzie mówiła o podobnym przeżyciach – to już raj dla naszych umęczonych obowiązkami dusz. Problem w tym, że czasem zwyczajnie przesadzamy – a wieczne narzekanie nie sprzyja już niczemu dobremu. Ja znaleźć w tym wszystkim złoty środek?

Czy ciągle narzekasz?

Jak właściwie przekonać się, czy przesadzamy i niechybnie udajemy się w stronę idei „macierzyństwa do bani”. Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne. Sprawdź, czy pasujesz do wizerunku wiecznie narzekającej mamy:

  • Protestujesz, gdy ktoś prawi ci komplement i nawiązujesz do dziecka. Kiedy słyszysz „ładnie dziś wyglądasz”, natychmiast rzucasz: „No co ty, jestem tak niewyspana, że szkoda gadać. Ten mały potworek znowu dał mi popalić w nocy. Nie mam w ogóle czasu, by o siebie zadbać.”
  • Protestujesz także wtedy, kiedy ktoś… zachwala twoje dziecko. Wygląda to mniej więcej tak: „Ojej, jak on ładnie je, jaki jest grzeczny”, na co pada zdecydowane: „Taaaa, grzeczny… on tylko tak wygląda, uwierz. Czy opowiadałam ci, jaką histerię zrobił w zeszłym tygodniu?!”
  • Większość czasu przeznaczonego na rozmowy z innymi spędzasz na narzekaniu na dziecko. Albo na to, że źle wyglądasz. Że jesteś zmęczona. Albo że znowu wszystko jest nie tak i w ogóle to nie masz już sił.
  • Uważasz, że posiadanie dziecka jest… cóż, przereklamowane. I jeśli ktoś się swoim zachwyca, to w myślach ironicznie to komentujesz. Albo nie wierzysz w to, że ktoś może mieć dobry humor, spędzając czas tylko z dzieckiem.
  • W swoich rozmowach na temat macierzyństwa używasz obraźliwych słów w kierunku dziecka. Mówisz np. „ten mały gnojek”, „ta gówniara”. I to wcale nie w stanach wzburzenia.
  • Narzekasz na dziecko, nie szanując granic jego intymności. Opowiadasz np. koleżance, że twoja Zosia znowu się posikała w nocy. I mówisz to przy dziecku oraz na dokładkę – przy dziecku koleżanki.
  • Ktoś zwrócił ci już uwagę, że tylko narzekasz. I zamiast to przemyśleć, zareagowałaś złością, w stylu „Co ty możesz o tym wiedzieć?!”
  • Nie wyważasz złych informacji dobrymi. Czyli zamiast powiedzieć „No tak, moja Alicja potrafi mnie wykończyć. Ale za to ostatnio tak mnie wzruszyła, kiedy powiedziała….” Skupiasz się tylko na tym, co złe.

Dlaczego warto się zmienić?

Jeśli powyższy opis brzmi znajomo, czas na zmianę. Narzekanie w nadmiarze może i jest przyjemne, ale z czasem prowadzi do wielu nieprzyjemnych konsekwencji.

Przede wszystkim, szkodzi dziecku. Nasze pociechy naprawdę słyszą i widzą więcej, niż nam się wydaje. I uwierz – gdy twoje dziecko osiąga wiek dwóch czy trzech lat, bardzo szybko zauważa, że mama ciągle narzeka. Nawet, jeśli nie odnotowuje tego świadomie, to czuje, że nie spełnia oczekiwań rodzicielki, że jest kimś mało wartościowym. Często czuje się zawstydzone, może nawet upokorzone, gdy poruszasz intymne tematy. Trudno o to, by z dziecka, które ciągle było świadkiem narzekań na swój temat, wyrósł pewny siebie człowiek.

Po drugie, szkodzisz sama sobie. Jeśli będziesz ciągle pesymistycznie nastawiona i wrażenie to będziesz „nakręcać” nieustannym narzekaniem, to trudno będzie ci zauważyć, jak wspaniałe masz dziecko i życie. To taka negatywna afirmacja. Zamiast mówić sobie „będzie dobrze, bo przecież…”, ty nastawiasz się na to, że wszystko jest złe.

Narzekanie nie sprzyja też chociażby znajomościom. Dążymy do ludzi optymistycznie nastawionych do życia, znajdujących rozwiązanie w przypadku problemów. Wspólne narzekanie może zbliżać, ale tylko na chwilę. Z czasem wieczny pesymista jest zbyt przytłaczający, więc go unikamy.

Jak się zmienić?

Łap się na wszystkich słowach, gdy narzekasz albo negujesz macierzyństwo. Uda ci się to, jeśli będziesz kierować uwagę na swoje słowa – po pewnym czasie nabierzesz wprawy. Najpierw myśl, potem mów, zamiast czekać tylko na swoją kolej wypowiedzi.

Na siłę szukaj pozytywnych stron macierzyństwa. Zastanów się, co kochasz w swoim życiu z dzieckiem, dlaczego twoja pociecha wydaje ci się wyjątkowa. I mów o tym! Powiedz na przykład „Miałyśmy dziś wspaniały poranek! Kuba długo spał i obudził się z takim uśmiechem!”.

Staraj się dostrzegać konkretne przyczyny negatywnego zachowania dziecka. Jeśli marudzi, to nie skupiaj się na marudzeniu, ale powiedz o tym, że się martwisz o powody jego złego samopoczucia.

Na koniec – uważaj na to, co mówisz przy dziecku. Pamiętaj, że skoro ma być pewnym siebie i świadomym swojej wysokiej wartości człowiekiem to musi widzieć, że daje swoim rodzicom szczęście. Trudno o to, gdy ciągle słyszy, że jest powodem niewyspania, zmęczenia i rozgoryczenia.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia