„Ojej, a czapeczka gdzie?” – czyli o wiosennym, powszechnym oburzeniu

Szczęśliwy los sprawił, że znowu mogę dumnie spacerować z wózkiem. I ponownie mam milion okazji do nawiązania nowych znajomości. Wszystkie zaczynają się od: „och, jaki śliczny chłopiec. A gdzie czapeczka?”

niemowlę czapka

Zdążyłam już zapomnieć, jakie emocje budziły moje spacery dobre cztery lata temu – kiedy to mój pierworodny skończył pierwszy rok życia i wraz z nastaniem wiosny paradował bez czapki. Goła głowa starszaka nie budzi już takich emocji, więc przez chwilę mieliśmy spokój. Szczęśliwy los sprawił jednak, że znowu mogę dumnie spacerować z wózkiem. I ponownie mam milion okazji do nawiązania nowych znajomości. Wszystkie zaczynają się od: „och, jaki śliczny chłopiec. A gdzie czapeczka?”

Czy dziecko musi chodzić w czapce? Spojrzenia, komentarze, w końcu – pytania

Rzecz naprawdę można nazwać powszechnym oburzeniem – bo emocje, jakie wyczytuję w twarzy innych osób, mają najwięcej wspólnego z oburzeniem właśnie.

Czasem jest to tylko spojrzenie. Lekko zdziwione, bo nie dość, że moja młodsza pociecha ma ledwo kilka włosów na głowie, to jeszcze przecież żadne inne dziecko na placu zabaw nie chodzi bez czapki.

Pytające spojrzenia - gdzie ta czapka?

Wyłamanie ze schematu rodzi wątpliwość niektórych rodziców. Patrzą więc na moje niezdarne idące bez czapki szczęście, rozglądają się po okolicy, jakby chcieli zapytać: „A reszta?”, upewniają się, że moje jest jedyne i pada werdykt: „Winna”. Pewnie zapomniała albo dziecko zgubiło czapkę po drodze. Bo przecież nie zdjęłaby dziecku czapki specjalnie. Przy 16 stopniach? Absurd.

Innym razem słyszę komentarze.

Na początku, cztery lata temu, szokowało mnie, że ktoś może komentować wygląd mojego dziecka lub moje decyzje dość otwarcie, wiedząc, że mogę to usłyszeć. Patrzyłam zdumiona na szpecące kobiety, które nagle zaczynały szukać czegoś w torbach. Dzisiaj ignoruję słowa: „A ten mały, zobacz, bez czapki”.

Dziecko bez czapki, ale jak to tak?

Pytania często wychodzą od osób starszych, naprawdę troskliwych, które nie chcą źle – nie chcę być wobec nich niegrzeczna. Kiedy więc pada: „Jaki śliczny chłopczyk, a gdzie ma czapeczkę?”, uśmiecham się tylko i odpowiadam: „Przecież jest ciepło”. Dalszy ciąg jest już do przewidzenia: - „Ale trochę wieje, przewieje mu uszka”. Daruję sobie wykład i odpowiadam tylko: „Proszę się nie martwić, nic mu nie będzie”, po czym znikam na bardziej lub mniej prawdziwe ratowanie szkraba z opresji przy drabinkach. Nie chce mi się zbawiać świata i tłumaczyć poglądów lekarzy każdemu z osobna.

O co chodzi z tą czapką? Przyczyny czapkowej histerii

Czasem tylko pojawia się pytanie – o co chodzi z tą czapeczką? Dlaczego tak uparcie boimy się zdjąć ją z głowy dziecka? Mam kilka teorii.

Troska. Dziecku w czapce będzie ciepło

Na początek rzecz oczywista – troska. Przyjęło się, że dzieci ubieramy ciepło, zdecydowanie cieplej od siebie. Od początku chuchamy, dmuchamy, ogrzewamy i opatulamy. Spędzając trzy doby na oddziale położniczym, wielokrotnie słyszymy: „Proszę pamiętać, że dziecko wyszło z brzucha, gdzie było mu bardzo ciepło. Przez pierwsze dwa tygodnie należy zapewnić mu wyższą temperaturę”.

Odnoszę czasem wrażenie, że umysły niektórych osób zakotwiczyły się w tym „zapewnianiu dziecku wyższej temperatury”, kompletnie ignorując, wypierając z mózgu resztę komunikatu. Dwa tygodnie zamienia się w dwa albo i trzy lata, a rodzice panicznie boją się zdjąć z dziecka kolejne warstwy ubrań. Kiedy widać to najbardziej? O tak, właśnie wiosną.

Rzecz dobrze znana: mama i tata na krótkim rękawku, dziecko w polarze, czapce i szaliku.

Podsumowując, mamy źle pojętą troskę. Połączoną ze ślepotą (w końcu sami się rozbieramy) i ignorancją wszędobylskich komunikatów pt. „Nie przegrzewaj!”.

Dziecko w czapce nie będzie chorować?

Wiatr! Utożsamiamy wiatr, nawet lekki, z dużym niebezpieczeństwem i natychmiastowym zapaleniem ucha. Czy słusznie? No niestety, znowu pudło.

Zapalenie ucha jest jedną z częściej występujących infekcji u dzieci. Jednocześnie lekarze podkreślają, że w ogromnej większości przypadków zapalenie ucha nie jest wynikiem „przewiania”, ale działania bakterii w całym układzie: „nos-gardło-ucho”. Innymi słowy, większe ryzyko zapalenia ucha powstaje wówczas, kiedy dziecko ma katar, niż kiedy chodzi bez czapki.

Pominąć należy tu oczywiście sytuacje, kiedy na dworze rzeczywiście mocno wieje. Warto wówczas założyć malcowi czapkę chociażby z tego względu, że po kontakcie z chłodnym, silnym wiatrem uszy zwyczajnie bolą, a sam spacer jest nieprzyjemny.

Dziecko nie jest ufoludkiem – jest człowiekiem

Przyjęliśmy traktować nasze dzieci z olbrzymią troską – i dobrze. Trzeba jednak w tym wszystkim pamiętać, że nasze pociechy nie są przybyszami z obcej planety, które należy traktować inaczej, niż siebie. Jeśli nam nie przeszkadza brak czapki, to i im nie będzie. 

Autor
redakcja oseseka
fot.
Fotolia