Empatia i dziecko

Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko było dobrym człowiekiem. Jak nauczyć dziecko empatycznych zachowań?

empatia u dzieci

Każdy rodzic pragnie, aby jego dziecko było dobrym człowiekiem. Empatycznym, serdecznym, gotowym do niesienia pomocy i niezdolnym do zimnego krzywdzenia. Jak nauczyć dziecko empatycznych zachowań?

Empatia to inaczej współodczuwanie, zdolność do wczucia się w stan emocjonalny innej osoby. Wydawałoby się, że skoro jest to poniekąd emocja, to nie od nas zależy, czy będzie się pojawiać, czy też nie. Nic bardziej mylnego. Nauka empatii jest możliwa!

Wrodzona czy nie?

Niektórzy ludzie uważają, że zdolność do odczuwania empatii jest czymś, co występuje w zależności od człowieka – innymi słowy, jedni ją mają, inni nie. Wciąż aktualny jest także spór na temat ewentualnego wrodzonego lub nabytego charakteru empatii. Gdzie leży prawda?

Jak zwykle – gdzieś pośrodku. Specjaliści podkreślają, że właściwie każde dziecko rodzi się z pewną zdolnością do współodczuwania. Widzimy to na wielu przykładach – gdy malec zaczyna płakać, bo inne dzieci płaczą, gdy niemowlę aż podskakuje z radości, gdy widzi radość innych, gdy widocznie „bada” twarz mamy wzrokiem pod kątem oceny sytuacji jako pozytywną lub negatywną. Wszystko to dowodzi, że empatia jest czymś wrodzonym.

Z drugiej jednak strony, bardzo często „psujemy” tę zdolność albo nie rozwijamy jej w dziecku. Mówimy i robimy coś innego, nie tłumaczymy pewnych zjawisk i właściwie czynimy wszystko, by dziecko nawet z natury empatyczne – przestało takim być. Wychowanie ma bowiem tutaj także ogromne znaczenie.

By dziecko znało empatię

Twoje dziecko może być wrażliwe. I na pewno tak będzie, jeżeli będziesz:

  • Tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć

Kilkuletnie dziecko jest przede wszystkim małym egocentrykiem. Rolą rodziców jest uświadamianie mu, że świat nie kręci się wokół niego, a inni też przeżywają emocje. To uświadamianie to nic innego, jak bardzo często tłumaczenie różnych sytuacji.

Uproszczając – nie pozwól dziecku szarpać psa za uszy. Zamiast się zachwycać, że zwierzę to znosi („idealny psiak dla dziecka”), kategorycznie zaprotestuj i powiedz „Azora to boli. Ciebie też boli, gdy ktoś cię mocno ciągnie za rękę. Nie wolno tak robić, możesz go tylko głaskać”.

Kiedy tylko zauważysz, że dziecko rozumie coraz więcej, trudne sytuacje przedstawiaj na nieco bardziej skomplikowanych przykładach („Podziel się z Anią ciastkami. Czy wiesz, jak ty byś się czuł, gdyby ktoś nie chciał się podzielić z tobą? A czy pamiętasz, jak…?”). Gdy przykład nie działa, interweniuj, prosto uzasadniając swoje zachowanie („Dzielę ciastka i koniec – nikomu nie może być smutno”).

  • Świecić przykładem

Gdy np. jest ci smutno, nie odpowiadaj na pytania dziecka „Nie, nic mi nie jest”. Ono i tak czuje, że coś jest nie tak, więc nie okłamuj go i jednocześnie pokaż, czym jest współodczuwanie. Nie musisz tłumaczyć WSZYSTKIEGO. Ale pokaż, że współodczuwanie to nic złego.

Pokazuj także empatię na waszym przykładzie. Kiedy malec się smuci, powiedz po prostu „Widzę, że jest ci smutno. Mnie też – nie chce mi się śmiać, kiedy widzę twoją smutną minkę”.

  • Bawić się w empatyczne zachowania

Oczywiście poprzez rożne formy – na przykład zabawy figurkami czy teatrzyk. Im więcej takich zabaw w waszym codziennym życiu, tym lepiej dla was.

Tego nie rób!

Czasem działamy destrukcyjnie na empatię u naszego dziecka, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zastanów się, czy przypadkiem i ciebie to nie dotyczy.

Czy ignorujesz potrzebujących? Bez słowa mijasz żebraka proszącego o jedzenie i odmawiasz, gdy siostra prosi cię o pomoc w przeprowadzce? Jeśli zdarza ci się to często, wysyłasz dziecku jasny komunikat – uczucia i potrzeby innych nie są potrzebne i nie warto się z nimi liczyć.

Dalej – czy czasem zachowujesz się nieszczerze? Mówisz na przykład „Och, tak ci współczuję zapalenia płuc, to musi być straszne”, po czym w domu komentujesz „Bardzo dobrze, że zachorowała. Może to ją czegoś nauczy, skoro ciągle pali”. Takie postępowanie to prosta droga do nauczenia dziecka, że empatia to w rzeczywistości bycie fałszywym. A to przecież nie jest to samo.

Na koniec – czy zdarza ci się dosłownie wyśmiewać emocje przeżywane przez innych? Mówić „rany, ten ich Karolek to taka oferma mała, wszystkiego się boi”? Krytykować czyjś przedłużający się smutek albo niezaradność, a to wszystko… przy dziecku?

Nazwijmy to małym, „empatycznym rachunkiem sumienia”. Jeśli masz na swoim koncie trochę grzeszków, to zmień to. Bo to przecież ty jesteś największym nauczycielem i wzorem dla swojej pociechy. 

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia