Wyzwanie dla rodzica: jak nauczyć dziecko cierpliwości

Żąda wszystkiego tu i teraz. Jeśli nie dostanie, urządza awanturę – tak można podsumować zdolność kilkulatka do czekania.

niecierpliwe dziecko

Żąda wszystkiego tu i teraz. Jeśli nie dostanie, krzyczy. Tupie nogą. Rzuca się na podłogę albo urządza awanturę stulecia – tak zwykle można podsumować zdolność kilkulatka do czekania. Dla wielu rodziców jest równie irytujące, co niepokojące – bo co wyrośnie nam z takiego małego niecierpliwca? Spokojnie, nauczenie dziecka cierpliwości naprawdę jest możliwe!

Aby jednak nasze wysiłki okazały się wymierne, sami też musimy się wykazać właśnie cierpliwością. A także żelazną konsekwencją oraz wiedzą na temat tego, co robić, a czego zdecydowanie nie.

Kilkulatek pod lupą, czyli skąd ta niecierpliwość?

Dla wielu rodziców brak cierpliwości u pociechy to powód do zmartwień. Zastanawiamy się, „po kim on tak ma”, dlaczego jest tak strasznie niecierpliwy i czy kiedyś nauczy się czekania na swoją kolej. Oczywiście niecierpliwość naszej latorośli nie jest „spadkiem” po mamie czy tacie – to po prostu zupełnie naturalna cecha w wieku przedszkolnym.

Dzieci nie potrafią czekać z prostego powodu – nie są do tego przyzwyczajone. Przez pierwsze lata swojego życia malec skupia na sobie całą uwagę rodziców i otoczenia. Najpierw – jeśli zapłacze, mama rzuca wszystko i do niego biegnie. Potem, gdy zaczyna stawiać pierwsze kroki, próby samodzielności także wiążą się z natychmiastową reakcją rodziców. Gdy malec woła „mama”, nikt nie nakazuje mu czekać – jest przecież za mały. Kiedy więc w końcu smyk staje się przedszkolakiem, nie ma doświadczeń na polu nauki cierpliwości. Nie jestem tak, że „on powinien wiedzieć”. Ono musi się dopiero nauczyć tej trudnej sztuki.

Jak uczyć cierpliwości?

No to zaczynamy – mamy dziecko, które domaga się wszystkiego tu i teraz, a w razie niespełnienia jego oczekiwań możemy zaobserwować klasyczną histerię. Przed nami sporo pracy, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Jak nauczyć malca, że czasem musi poczekać?

  • Nie traktuj trzylatka jak niemowlę

Wiele mam ma tendencje do „odmładzania” dzieci, traktując przedszkolaka trochę jak niemowlę. Wkładamy nogi w buciki, zapinamy kurtkę – a potem dowiadujemy się od pani przedszkolanki, że on dawno robi to sam.

Nie traktuj swojego dziecka jak maluszka. Chociaż wciąż wydaje ci się nieporadny, to wcale taki nie jest – i może nie tylko sam założyć buty, ale też na coś poczekać. Jeśli właśnie wstawiasz pranie do pralki, a tu rozlega się „Maaamoooo, chcę pić!”, to nie zostawiaj wszystkiego na podłodze, by stworzyć rekord świata w prędkości nalewania mleka do szklanki. Krzyknij „Poczekaj, wstawiam pranie!”. I spokojnie je dokończ, choćby dziecko miało ze złości tego mleka nie wypić. Trudno.

  • Ucz cierpliwości w kontekście zasad kultury

Jeśli twoje dziecko ma właśnie gości, to ucz je, że najpierw im podaje się miseczki z lodami, a potem otrzymuje je twoja pociecha. Bardzo ważne jest jednak, aby porozmawiać ze smykiem przed taką uroczystością i po niej. Pochwal brzdąca albo powiedz, że jego zachowanie ci się nie podobało. I mów, dlaczego!

  • Organizuj małe treningi cierpliwości

Zapowiadaj przyjemności, na które dziecko będzie musiało poczekać. Zaczynaj od krótkich okresów oczekiwania – „za godzinę obejrzysz bajkę” i stopniowo je wydłużaj – „popołudniu pojedziemy do dziadka”, „jutro będzie basen”, „za dwa dni kino”. Pod żadnym pozorem nie zmieniaj tych planów, bo dziecko się tego domaga! Nie przesadzaj jednak w drugą stronę. „Za tydzień” to dla kilkulatka naprawdę zbyt dużo.

  • Wymagaj kończenia zadań

Nauka cierpliwości to nie tylko czekanie na przyjemności, ale też trening kończenia tego, co się zaczęło. Jeśli więc twoja córka zaczęła układać puzzle, to nie dawaj jej drugiego opakowania, zanim nie ułoży pierwszego. A jeśli jednak woli zrezygnować – to niech po sobie ułoży. Trudno o naukę cierpliwości, jeśli podajesz co chwilę nową zabawkę, w międzyczasie szybko układając za dziecko poprzednią. Oczywiście wiadomo, że chodzi o to, by zainteresować dziecko i zrobić wszystko szybciej samej, ale przecież nasz główny cel jest inny.

Niezastąpiony dobry przykład

Oczywiście warto się nim wspomagać w całym tym zadaniu. Pamiętaj, że twoje dziecko jest bystrym obserwatorem. I jeśli sama szybko denerwujesz się przy okazji różnych okoliczności (czekanie na zmianę światła na skrzyżowaniu itp.), to twoja pociecha także się tego uczy.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia