Wysokie oczekiwania względem dzieci – rodzicu, stop!

Ok, powiedzmy to sobie szczerze – któż z nas nie chciałby mieć dziecka „idealnego”? 

czy moje dziecko jest geniuszem

Ok, powiedzmy to sobie szczerze – któż z nas nie chciałby mieć dziecka „idealnego”? Grzecznego, pięknego, stawianego za wzór. Takiego, dzięki któremu słyszymy „Och, ty to masz dobrze, żeby moja Kasia była jak twoja Zosia…”. Wisienką na torcie jest pojawienie się u pociechy objawów geniuszu albo chociaż fantastycznych wyników w szkole. Jaka to duma mieć takie dziecko!

Jednocześnie wiemy, że przecież to wszystko jest możliwe. Nasze dziecko może być bardzo grzeczne – musimy tylko znaleźć super metodę wychowawczą. Może być bardzo mądre, jeśli tylko włożymy odpowiednią ilość pracy w jego edukację. Może mieć też pasję, w przeciwieństwie do mamy, która nie zdążyła jej realizować i dziś bardzo tego żałuje. Wszystko może – jeśli tylko my, rodzice, odpowiednio je pokierujemy. A ono? No właśnie, gdzie jest w tym wszystkim nasza pociecha i czy rzeczywiście możemy ją modelować jak plastelinę?

W sprzeczności z wizją rodziców

Oczywiście, że dziecko można modelować, możemy wpływać na jego zachowanie, możemy uczyć je gościnności, sumienności, zasad kultury. Od naszego wychowania w dużym stopniu zależy to, czy smyk będzie traktował naukę poważnie, czy nie, czy będzie wierzył we własne możliwości – czy raczej będzie wycofany i zalękniony. Ale jest tu małe „ale”.

Dziecko to nie czysta masa plastyczna, z której możemy stworzyć to, co nam się żywnie podoba. To przede wszystkim człowiek, mała istota, która ma swoje uczucia, talenty (albo nie), predyspozycje, oczekiwania i obawy. Jeśli tego nie zrozumiemy, to zamiast efektu w postaci dziecka „idealnego” będziemy mieli dramat. Dlaczego?

Bardzo wysokie oczekiwania względem dzieci powodują u nich silne, negatywne reakcje. Załóżmy, że mamy małą Zosię. Tata Zosi zawsze był uznawany za muzyczny talent, ale niestety, jak to w życiu wyszło, szybko pojawiły się okoliczności wykluczające rozwijanie pasji.  Co zatem robi tata Zosi, gdy mała kończy cztery lata? Kupuje jej flet, skrzypce albo organki, to właściwie nieistotne. I zapisuje do szkoły muzycznej „dla frajdy”. Zosia, która od drugiego roku życia uwielbia liczyć, ma w „poważaniu” zarówno flet, jak i szkołę muzyczną, ale jest już na tyle duża, by widzieć, że tata złości się, gdy ona nie chce grać. Więc gra, a po dwóch latach „już za dużo wysiłku wszyscy w to włożyli, by teraz rezygnować”.

Ta banalna sytuacja to początek problemów. Dzieci, wobec których stawiane są ogromne wymagania, bo rodzice „mieli kiedyś ambicje” albo po prostu „bo tak” dostają wielkie dawki stresu. W pewnym okresie życia każdego dziecka rodzic jest „guru”, którego zawiedzenie wydaje się największą życiową tragedią. Z drugiej strony, niespełnienie oczekiwań rodzi u mamy czy taty widoczną złość, więc mamy do czynienia także z lękiem. Efektem jest niskie poczucie własnej wartości – zwłaszcza, gdy dziecko już nie daje rady. W końcu zauważamy też zwykle sięganie po kłamstwo i duży poziom stresu.

Jak nie oczekiwać zbyt wiele, ale też nie… za mało?

Nie tylko zbyt wysokie wymagania są złe dla rozwoju dziecka. Niekorzystnie działają także te zaniżone – mogą wprowadzać dziecko w przekonanie, że i tak „nic mu się nie uda”. Bo przecież skoro nawet mama mówi, że nie dam rady, że nie warto próbować…

Rodzi się zatem pytanie, gdzie znaleźć złoty środek – na szczęście istnieje kilka sposobów na to, aby dziecko czuło z naszej strony mobilizację, ale i wsparcie.

  • Realizuj ambicje dziecka, a nie swoje

Nawet, jeśli oboje rodziców w przeszłości interesowało się malarstwem, to ich dziecko może dla odmiany zupełnie się tym nie pasjonować. Nie realizujcie swoich ambicji przy pomocy dziecka. Będzie super, jeśli zacznie pięknie malować i nie będzie mogło oderwać się od farb. Ale jeśli kompletnie tego „nie czuje”, to cóż, nie uszczęśliwiajmy go na siłę.

  • Wspieraj mocne strony, akceptuj minimalny poziom słabszych

Znowu – byłoby super, gdyby nasza pociecha przynosiła tylko szóstki. Ale przecież każdy z nas ma jakieś predyspozycje i takie wszystkowiedzące „modele” rzadko się zdarzają. Przyjrzyj się predyspozycjom dziecka, zapytaj w przedszkolu czy szkole o jego ulubione aktywności i właśnie te wspieraj. Jeśli dziecko nienawidzi matematyki, to przymknij oko na „tylko czwórkę”. Dla niego to i tak sporo.

  • Używaj właściwych słów

Zamiast „liczę na to, że mnie nie zawiedziesz” powiedz „wierzę w ciebie, dasz radę!”. Te pozornie podobne zwroty mają zupełnie inny sens! Pierwsze mówi o oczekiwaniach rodzica, drugie rzeczywiście ma wspierać malca.

  • Porażka? Bądź wsparciem, nie „kopiącym”

Nikt z nas nie lubi przegrywać. Jeśli twoje dziecko właśnie przeżywa porażkę i wiesz, że jest to dla niego bolesne doświadczenie, to staraj się je wesprzeć, a nie pogłębiać przykre uczucia. Nie mów: „No tak, z tobą zawsze to samo”, powiedz lepiej „Nie martw się, następnym razem się uda!”.

Mądra krytyka na deser

Oczywiście wsparcie nie oznacza, że mamy bezwarunkowo akceptować wszystko, co robi nasze dziecko. Jeśli przyniesie jedynkę za brak zadania domowego, to trudno powstrzymać się od krytyki – i słusznie, bo czasem jest ona potrzebna. Pamiętajmy jednak, by było to krytyka budująca. Czyli zamiast „jesteś zbyt głupi, żeby pamiętać o zadaniu?” powiedzmy po prostu „To nie może się więcej zdarzyć, musisz być bardziej odpowiedzialny. Od dziś razem sprawdzamy, co jest zadane”. Kolosalna różnica, prawda?

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia