Zajęcia dodatkowe dla przedszkolaka wybieraj z umiarem.

Tak czy siak, zanim podejmiesz konkretne decyzje, dobrze je przemyśl. Nie tylko pod kątem rodzaju zajęć!

jak wybrać zajęcia dodatkowe

Jeśli i ty popołudniami słyszysz: „Mamooo, nudzę się, No pobaw się ze mną. Będziesz niedźwiedziem?”, to któregoś pięknego dnia możesz stwierdzić, że czas pomyśleć o zajęciach dodatkowych. A może już od dawna chodzi za tobą ten pomysł, tylko dopiero teraz twoja pociecha jest wystarczająca „duża”. Tak czy siak, zanim podejmiesz konkretne decyzje, dobrze je przemyśl. Nie tylko pod kątem rodzaju zajęć!

Czyje to pasje?

Jeśli pomysł zapisania dziecka na zajęcia dodatkowe zakiełkował już w twojej głowie, to zanim pobiegniesz zapisać malca, zadaj sobie pytanie, o czyją pasję właściwie chodzi. I nie myśl z automatu, że przecież nie jesteś jedną z tych matek, które kiedyś przerwały balet, bo zaszły w ciążę i teraz przerzucają swoje ambicje na córki. Sprawa nie jest taka prosta.

Przede wszystkim – pomyśl o tym, co bierzesz pod uwagę. Czy przypadkiem nie ulegasz stereotypom, wykluczając pomysł zapisania syna na balet? A może nawet nie zaproponowałaś córce karate, bo przecież to dla chłopaków? Odrzuć to myślenie. Zaprezentuj swojemu dziecku wszystkie możliwości, a nie te, które ci „pasują”. Efekty mogą cię zaskoczyć i poddaj się temu!

Kolejna sprawa – zastanów się nad swoją motywacją. Dlaczego chcesz wysłać córkę np. na zajęcia z malowania? Jeśli właściwie to ona niespecjalnie rwie się do tej aktywności, ale ty WIESZ, że świetnie maluje, to sprawa jest do przemyślenia. Gdy dziecko po propozycji odmawia, a ty dalej ciągniesz swoje: „Ale mamusia widziała, jak rysujesz, robisz to przepięknie! Będzie fajnie, poznasz kolegów i mają tam TAAAKIE farby” – idziesz w złym kierunku. Przecież ono nie chce, ty chcesz. To może sama się zapisz?

Jedyny sensowny sposób wybrania zajęć dodatkowych to zaprezentowanie dziecku różnych form zajęć dodatkowych wraz ich omówieniem oraz wysłuchaniem opinii dziecka. Nie: „No wiem, że lubisz koniki, ale przecież tańczyć też lubisz, prawda?” Słuchaj swojego dziecka, pozwól mu podjąć decyzję.

Przy okazji warto też wspomnieć o słomianym zapale. Pamiętaj, że twoje dziecko ma dopiero kilka lat i ma prawo popełniać błędy i ma też prawo do zniechęcenia się do jakiejś aktywności. Oczywiście bez przesady – zapisywanie dziecka na szóste z kolei zajęcia (bo wszystkie inne były „nudne”) to nieporozumienie. Ale jeśli to zdarza się raz, nie upieraj się, że „będziesz chodzić i koniec, sama wybrałaś”. Pozwól dziecku być choć trochę dzieckiem.

Błędne koło, czyli jak łatwo wpaść w pułapkę

Dlaczego właściwie to tak ważne, aby nie przymuszać dziecka do czegoś, na co nie ma ochoty? Wbrew pozorom, wcale nie chodzi „tylko o kilka godzin w miesiącu”. Łatwo wpaść w błędne koło. Taki przykład: mała Ania chce chodzić na jakieś zajęcia. Mama proponuje szkołę muzyczną, bo to modne, fajne i w ogóle. Dziewczynka zaczyna grać na flecie. Po jakimś czasie protestuje, nie chce – ale rodzice nie odpuszczają. W końcu i dziecko, widząc, jak rodzicom zależy, chodzi bez sprzeciwu. Po dłuższym czasie, nawet, jeśli się zbuntuje, sprawa jest przegrana – przecież już TYLE zostało zrobione! Tyle czasu, wyrzeczeń. Więc Ania gra na flecie, którego nienawidzi. I ma żal do rodziców. Trochę wyolbrzymione, chociaż… może nie do końca?

Pięć razy w tygodniu? A gdzie czas na nudę?

Kolejna kwestia to ilość zajęć dodatkowych. Jeśli „grafik” twojego dziecka pęka w szwach, to coś tu jest nie tak. Kiedy twoje dziecko ma czas na nudę? Kiedy ma możliwość „nicnierobienia” albo kreatywnego wypełnienia sobie czasu? Zwykłego odpoczynku na kanapie przed bajką (nie demonizujmy bajek, wszystko jest dla ludzi).

Optymalna ilość to dwa, trzy popołudnia w tygodniu. Po pierwsze dlatego, że na dłuższą metę zaangażowanie we wszystko będzie niemożliwe. Dziecko straci sił i do żadnego z zajęć nie będzie przykładało się w dużym stopniu – i nie ma w tym niczego dziwnego. Po drugie – pamiętajmy, że przedszkole, a potem szkoła, także zabiera siły i energię. Kilkulatek musi czasem wypocząć, ponudzić się, usiąść sobie na dywanie, ułożyć puzzle albo i obejrzeć tę bajkę. Nuda też bywa ok – czy ty przypadkiem czasem o niej nie marzysz?

Co za dużo, to niezdrowo

To oczywiste, że chcemy dla swoich dzieci wszystkiego, co najlepsze. I jasne jest, że maluchy często nie wiedzą, co jest dla nich dobre. Ale też nie każda nasza „dobra motywacja” warta jest świeczki. Jeśli twoje dziecko ma chodzić wyczerpane albo robić coś, czego nie lubi, bo mamusię to cieszy – nie tędy droga. I to już nie jest „dla jego dobra”. 

fot.
Fotolia