Nocnik i błędy rodziców

Jak nauczyć dziecko korzystać z nocnika? sprawdź jakich błędów unikać na drodze do sukcesu ;-)

nocnik jak nauczyć dziecko sikać do nocnika

Marzysz już o chwili, w której przestaniesz wycierać śmierdzącą bombę z pośladków twojego dziecka i gdy kupisz majteczki, zamiast pieluszek? Zapewne masz już zatem mały plan na odpieluchowanie swojej pociechy. Zanim jednak zaczniesz go wdrażać, dowiedz się, jakich błędów unikać.

Niektóre z nich zupełnie przekreślają szanse na sukces, inne znacznie wydłużają proces pozbywania się pieluch. A łączy je to, że rzadko je dostrzegamy.

  • rozpoczynanie treningu zbyt wcześnie

Decyzja o rozpoczęciu treningu czystości powinna zapaść po krótkiej obserwacji zachowań dziecka i dojściu do wniosku, że jest ono na taki trening gotowy. Niestety, znacznie częściej mama kupuje nocnik dlatego, że właśnie dowiedziała się, że miesiąc młodsza córka kuzynki „już woła”. Czyli można, trzeba tylko chcieć!

Nic z tych rzeczy – to nie jest takie proste. Przyswojenie umiejętności kontroli potrzeb fizjologicznych wymaga od dziecka pewnej świadomości tego, co dzieje się z jego ciałem. Mówiąc najprościej – malec musi zwyczajnie zauważać, że robi siusiu czy kupę i rozumieć pojęcia z tym związane. I tak, jak mowa pojawia się w różnych okresach rozwoju u różnych dzieci, tak i tutaj… bywa różnie. Dziecko kuzynki może załatwiać potrzeby na nocnik w wieku dwunastu miesięcy, a dopiero rok później. I nie ma w tym absolutnie niczego złego czy niepokojącego.

Jak zauważyć, że nadszedł „ten” moment? Obserwuj dziecko. Jeżeli przed zrobieniem siusiu czy kupy zaczyna zachowywać się niespokojnie, wyraźnie „coś jest na rzeczy”, to najwidoczniej zaczyna zauważać sam proces wypróżniania, może go też nieco opóźniać. Niektóre mamy mówią, że ich dzieci udają się w określony kąt pokoju czy np. pod stół, kiedy się załatwiają. To także ważna wskazówka! Istotną informacją jest też to, że dziecko ma suchą pieluszkę po drzemce albo że pytane „czy chcesz siusiu?”, wskazuje na okolice intymne. To niechybne znaki, że można spróbować.

  • karanie i brak pochwał

Wielu rodziców traktuje kwestie odpieluchowania jak egzamin… dla siebie. Czują wielką presję, kiedy dziecku się nie udaje – no bo przecież oni wyznaczyli sobie zadanie, jak długo to może trwać? W związku z tym pojawia się frustracja, chęć ponaglenia dziecka, a co za tym idzie – kary.

Zapomnij o „niedobra, brzydka dziewczynka, fuj, jak brzydko śmierdzi teraz!” – reprymenda też jest formą kary i w dodatku zupełnie niesłuszną (a już ogromnym błędem jest dawanie klapsów za nasiusianie w majtki). Mów lepiej „oj, nie udało się – chodź, przypomnę ci, gdzie jest nocnik. Tutaj robisz siusiu”.

Bardzo ważne jest też odpowiednie nagradzanie. Pochwała „o, super” to trochę za mało, aby maluch zauważył wagę tego, co zrobił. Zachwycaj się kupą czy siuśkami w nocniku, głośno krzyknij „Brawo, brawo, kochanie!” – minimum przez pierwsze trzy razy zachowuj się trochę tak, jakbyś właśnie wygrała w totolotka.

  • rozpoczynanie treningu w nowej sytuacji

Niektóre okoliczności aż „się proszą”, żeby dorzucić do nich trening nocnikowy. Narodziła się siostrzyczka? „Zatem od teraz oddajemy pampersy dzidzi”. Przeprowadzka na nowe mieszkanie? „Tutaj mamy nowe zasady”. Wydaje się, że to dla dziecka pewne wręcz ułatwienie… ale tak nie jest. Jest dokładnie odwrotnie.

Kieruj się zasadą „co za dużo, to niezdrowo” (albo nieskutecznie). Małe dzieci bardzo mocno przeżywają wszelkie tego typu zmiany. Dołożenie im dodatkowych bodźców i wymagań wcale nie sprawi, że malcowi będzie łatwiej. Pozwól, by sytuacja się unormowała i dopiero wtedy zabierzcie się to ważne zadanie.

  • kupowanie nocników – zabawek

Królewski tron, wielka foka, mini toaleta albo nocnik nagradzający zawartość muzyczką – to hity sprzedaży, jeśli chodzi o nocniki właśnie. Problem w tym, że kupując taki „sprzęt” tracimy nie tylko więcej pieniędzy, ale też szanse na szybki sukces.

Nocnik ma być tylko nocnikiem, nie zabawką. To rzecz służąca do załatwia potrzeb i powinna być dla dziecka atrakcyjna tylko przez pierwszą chwilę, kiedy się pojawia (czytaj: gdy malec zakłada nocnik na głowę). Niektórym rodzicom wydaje się, że dziecko będzie bardziej zmotywowane, jeżeli wpadająca kupa włączy muzyczkę. Jednak to tak nie zadziała. Malec po prostu dla wywołania tego samego efektu zacznie wrzucać swoje zabawki do nocnika. I zyska nową rozrywkę, którą szybko się znudzi.

  • bardzo szkodliwe „wyjątki”

Taka sytuacja: mama z półtorarocznym dzieckiem czeka w przychodni lekarskiej. Malec woła „sisi”, ale o toaletę trzeba by spytać, poprosić o klucz, więc co robi mama? Mówi: „zrób już w tę pieluszkę, taki wyjątek”. Kurtyna opada, przedstawienie pod tytułem: „Jak wprowadzić zamęt w głowie dziecka” zakończone.

Nigdy, ale to nigdy tego nie rób. Po pierwsze, zupełnie dezorientujesz dziecko, bo dajesz mu sprzeczne informacje („czasem można”). Po drugie, niszczysz cały swój i pociechy wysiłek włożony w pracę nad odpieluchowaniem. A ono później nie zrozumie, dlaczego złościsz się, że nasikało w pieluchę, skoro trzy godziny temu sama kazałaś mu to zrobić.

Zdrowy rozsądek i cierpliwość

Jeśli tylko podejdziecie do sprawy z dystansem i świadomością, że nie wszystko musi udać się teraz i już, to na pewno będzie łatwiej. Przygotuj zatem zwykły nocnik, masę rajstop i majtek do zmiany i sporo cierpliwości. A jeśli po tygodniu nie ma żadnych efektów, to po prostu odpuść i wróćcie do prób za dwa, trzy miesiące. 

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia