Czy rozpieszczasz swoje dziecko?

Między wychowaniem w miłości a rozpieszczeniem malca jest dość cienka granica. A skutki tego drugiego wcale nie są tym, czego pragniemy dla naszej pociechy.

rozpieszczone dziecko bachor

Kochasz swoje dziecko ponad życie, więc starasz się dać mu wszystko, co najlepsze – to oczywiste. Ale czy wiesz na pewno, czym jest to „najlepsze”? Niestety, między wychowaniem w miłości a rozpieszczeniem malca jest dość cienka granica. A skutki tego drugiego wcale nie są tym, czego pragniemy dla naszej pociechy.

„Rozpieszczone dziecko” – zarówno kiedyś, jak i dzisiaj jest to określenie, którego użycie bardzo dotyka rodziców danego smyka. Nikt nie pragnie, by jego dziecko było tak nazywane, bo rozpieszczony maluch to wstyd dla rodzica. Szkoda, ze zapominamy, że przede wszystkim jest to krzywda dla samego dziecka. Warto więc nie dopuścić do tego, by malec nie znał pewnych granic.

Rozpieszczone dziecko, czyli jakie?

O tym, jak negatywny wydźwięk jest przypisany słowu „rozpieszczony” stanowi fakt, że najczęściej łączy się ono z „bachorem”. Bo rozpieszczone dziecko nie wzbudza sympatii. Jest roszczeniowe, uważa, że wszystko mu się należy – nie prosi, tylko żąda. Jeśli jego liczne kaprysy nie zostaną zaspokojone, to taki smyk wpada w histerie. Nie słucha poleceń, nie szanuje innych ludzi. Nie zna wielu zasad społecznych – na przykład tak podstawowej jak ta, że nie bije się innych ludzi. Taki maluch nie daje też zbyt wiele od siebie – poproszony o pomoc nie zareaguje, a upomniany – prędzej wpadnie w szał, niż rzeczywiście pomoże. 

Pułapka rozpieszczenia

W pułapkę rozpieszczenia dziecka można wpaść bardzo łatwo – zwłaszcza dzisiaj, gdy często czytamy o tym, że warto dziecko chwalić, wspierać jego poczucie wartości, pomagać w byciu asertywnym. To oczywiście bardzo dobrze, że zaczynamy traktować małego człowieka jak… no właśnie, jak godnego szacunku człowieka, a nie swoją własność. Ale z drugiej strony, to na nas ciąży odpowiedzialność zadbania o przyswojenie przez dziecko innych wartości, niż tylko wyżej wymienione.

I tutaj warto nadmienić, że dopuszczenie do tego, by maluch był rozpieszczony, działa źle… na całą rodzinę. Rodzice często łapią się na tym, że nieposłuszny i roszczeniowy malec powoduje w nich uczucie wstydu. Wtedy też zaczynają nagle wymagać zupełnie innych zachowań, co dla dziecka jest kompletnie niezrozumiałe. To trochę tak, jak gdyby ktoś w pracy pozwalał nam na przerwy na kawy, swobodne rozmowy, korzystanie z telefonu i nagle tego wszystkiego zabronił – nie bylibyśmy zadowoleni z tak nagle postawionych ostrych granic. Dziecko nie rozumie, dlaczego nasze żądania wobec niego ulegają zmianie, bo do tej pory wszystko, co robiło, było akceptowane. Zmiana podejścia jest zatem dla niego krzywdząca i przykra.

To jednak nie wszystko. Największą krzywdę, jaką robimy dziecku poprzez rozpieszczanie go, jest „dokładanie się” do utrudniania mu kontaktów z otoczeniem w przyszłości. Jeśli nasza pociecha nie rozumie pewnych ważnych zasad funkcjonowania w grupie, to nie będzie akceptowana. A to zawsze związane jest z poczuciem odrzucenia – i jest bolesne dla każdego dziecka.

Pamiętajmy zatem, że rozpieszczając malca robimy mu krzywdę. Ta myśl pomaga, gdy czasem stoimy przed trudnym wyzwaniem postawienia wyraźnej granicy.

Czy rozpieszczasz swoje dziecko?

W tym momencie pojawia się ważne pytanie – co właściwie jest rozpieszczaniem, a co okazywaniem miłości? Odpowiedź nie jest prosta, więc warto oprzeć ją o kilka aspektów wychowania.

  • Obowiązki

Działaniem niekorzystnym dla dziecko będzie to, gdy nie będzie ono miało żadnych obowiązków. Już trzylatek powinien je mieć! Nie muszą to być wielkie sprawy – ot, posprzątanie po sobie zabawek, odłożenie kubka, wspólne układanie prania z mamą. Błędem jest z kolei dopuszczanie do sytuacji, gdy to mama układa zabawki, a smyk ogląda bajkę. To pierwszy krok w złą stronę.

  • Reakcja na prośby

Jak dopuścić do tego, by dziecko kompletnie nas nie słuchało? Powtarzać, powtarzać, prosić, powtarzać… i w efekcie i tak ulegać. Czasem nawet nie zauważamy, że to robimy, aż tu nagle łapiemy się na tym, że pięć razy prosiliśmy dziecko o wyłączenie telewizora, a ono nic sobie z tego nie robi. Teraz nie robi sobie z tego, za chwilę z czegoś innego – zasada jest prosta i brzmi „rodziców nie trzeba traktować poważnie”.

Dziecko nie słucha? Wytłumacz mu jeszcze raz, o co prosisz i wymagaj spełnienia prośby. Dziecko nie wyłącza telewizora? Wyłącz go sama i absolutnie nie reaguj na płacze. 

  • Kupowanie… wszystkiego

Nawet, jeśli kupowanie, czego dusza zapragnie nie jest dla ciebie problemem, to twoje dziecko powinno doskonale wiedzieć, że nie może mieć wszystkiego – w przeciwnym razie będzie mu kiedyś bardzo trudno odnaleźć się w „dorosłym świecie”. Czasem oczywiście możesz ulec, ale ważne jest tutaj słowo „czasem”. Kupowanie wszystkiego na skinienie dziecka to nie wyjątek.

A co, gdy malec w reakcji na twoje stanowcze „nie” rzuca się na podłogę? Wszystko zależy od twojej wytrzymałości. Wariant A to przetrzymanie krzyku dziecka i spojrzeń innych ludzi – oczywiście przy trwaniu przy swojej decyzji. Wariant B to zrezygnowanie z zakupów, spakowanie malca do samochodu, powrót do domu i pozbawienie przywileju np.: oglądania wieczornej bajki.

  • Chwalenie

Krok w stronę rozpieszczenia dziecka to chwalenie go… za wszystko. Za założenie butów, zjedzenie obiadu, powiedzenie „dzień dobry”, rozebranie się do kąpieli… i tak dalej. Zastanów się, czy i ty zbyt często nie rzucasz hasłami „no brawo, pięknie to zrobiłeś!”. Jeśli tak – przestań. I zacznij chwalić za pewne, wyjątkowe zachowania, a nie za te… no cóż, normalne.

Autor
Karolina Wojtaś
fot.
Fotolia